Ecol Group mocno angażuje się w pomoc Ukrainie. Wsłuchujemy się w relacje obywateli Ukrainy, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swojego kraju. Równie mocne i bardzo wymowne są relacje obywateli Rosji, którzy z różnych powodów uciekli przed reżimem na długo zanim Putin dokonał agresji na Ukrainie.
Dziś oddajemy głos rosyjskiemu dziennikarzowi, który w obliczu niemożności wykonywania swojego zawodu w Rosji, dziś ze Szwecji pisze słowa wsparcia dla walczącej Ukrainy.
Nie wiem, od czego zacząć. Temat jest dla mnie zbyt skomplikowany, abym mógł o nim mówić po angielsku. Będę więc mówił po rosyjsku. Po pierwsze, oczywiście potępiam agresję Rosji przeciwko Ukrainie i narodowi ukraińskiemu. Słowo „potępiam” nie do końca oddaje istotę tego, co czuję. Byłem przeciwny temu faszystowskiemu reżimowi na długo przed inwazją Federacji Rosyjskiej na Ukrainę. Analogia pomiędzy Rosją na początku XXI wieku a Niemcami w 1939 roku zawsze była dla mnie oczywista.
Wyjechałem z kraju, ponieważ początkowo nie mogłem pracować w swoim zawodzie – jestem dziennikarzem. Wybrałem ten zawód, ponieważ lubiłem pisać i uważałem, że w Rosji kształtuje się niezależne dziennikarstwo. Jak się okazało – pomyliłem się, kiedy rozpoczynałem pracę w tym zawodzie. To był rok 2002, Putin zaczął już dokręcać śrubę, a prawdziwe dziennikarstwo; nigdy tak naprawdę nie ukształtowane; zaczęło zanikać w kraju, podobnie jak wiele innych rzeczy: klasa średnia, społeczeństwo obywatelskie, niezależne sądy, instytucje demokratyczne, system wielopartyjny w parlamencie, samorząd lokalny.
Chwila, w której zdałem sobie sprawę, że żyję w rodzącej się Rzeszy, miała miejsce około 2004 roku. Było to w Polsce, tuż po moich dwóch odwiedzinach, kiedy zobaczyłem, że tu nie ma jednoznacznie dobrego stosunku do Rosjan. Był taki moment, kiedy znajomi mnie zapytali: „Kim są twoi przodkowie?”, a ja odpowiedziałem, że byli Kozakami. I usłyszałem odpowiedź: „A to ten „motłoch”. Potem, gdy poprosiłem ich, by zabrali mnie na spacer do centrum Warszawy, powiedzieli: „Tak, chodźmy na Rynek, tam jest wielu twoich rosyjskich przyjaciół”. Potem nocowałem u nich jako gość i w nocy miałem sen, bardzo wyraźny, że Niemcy najpierw przemaszerowali przez Polskę razem z wojskami radzieckimi, a potem wojska ZSRR szły w przeciwnym kierunku. I ja dokładnie widziałem i czułem cały ból, jaki przeżywał wasz naród. I potem jeszcze długi czas radzieckiego panowania w Polsce.
I tak zniknęło całe moje nierozumienie, dlaczego tak dobry człowiek jak ja został tak źle potraktowany. Obudziłem się naprawdę zalany łzami, więc częściowo rozumiem łzy Chodorkowskiego, gdy płakał w rozmowie z ukraińskim dziennikarzem. Dlaczego mielibyście nas dobrze traktować? Kiedy przyjechałem do Polski po raz pierwszy, prawie nie mówiłem po polsku ani po angielsku, a ludzie, którzy ze mną rozmawiali, musieli przypominać sobie język byłych okupantów ze swojej przeszłości. Nadal nie mówię zbyt dobrze po angielsku i to jest moje nieszczęście, ale teraz zdaję sobie sprawę, że muszę się uczyć polskiego, ukraińskiego, angielskiego i szwedzkiego.
W 2006 r. pojechałem na Ukrainę, do Kijowa, rozmawiałem z ukraińskimi nacjonalistami, nie nazistami, ale nacjonalistami, którzy mi wyjaśnili, że każdy, kto przyjeżdża z Rosji, ma mentalność imperialną. Na początku nie rozumiałem, o czym w ogóle oni mówią. Ale potem zastanowiłem się nad tym i wszystko wyraźnie sobie uświadomiłem. Już wtedy w Rosji upowszechniano retorykę, że to oni stracili Ukrainę. Ale że to nic, że wszystko wróci do stanu z przeszłości. Moi „koledzy”, „dziennikarze” już wtedy pracowali po cichu z ludnością wschodniej Ukrainy. Tworzyła się nowa ideologia. Była to ideologia resentymentu, która naprawdę bardzo przypominała retorykę Niemiec z lat trzydziestych, kiedy to po przegranej I wojnie światowej Niemcy chciały odbudować swoją dawną wielkość. To na tym podłożu wyrósł Hitler, a w Rosji – Putin. Ale Putina nie można postrzegać w oderwaniu od narodu rosyjskiego, ponieważ w istocie jest on zbiorową nieświadomością Rosjan.
Od tej chwili zacząłem wyraźnie dostrzegać wszystkie manipulacje propagandowe. W rzeczywistości Rosja przygotowywała się do tej wojny już od początków XXI wieku. Mówiłem o tym, ale to nie było popularne w moim kraju. Potem musiałem porzucić dziennikarstwo – bo o ile na początku XXI w. miałem jeszcze szansę nie angażować się w propagandę, to później zrobiło się to praktycznie niemożliwe. Nawet te media, które do niedawna były uważane za opozycyjne, a zostały niedawno w Rosji zamknięte, w rzeczywistości nie były niezależne i opozycyjne. Będąc w opozycji do Putina, nadal pozostawały imperialne. Nawet Nawalny – którego popierałem, a za pracę w jego siedzibie w Soczi krótko przebywałem w więzieniu – wygłaszał imperialne uwagi. Zawsze miałem nadzieję, że w końcu dotrze do niego świadomość, która stała się moim udziałem w 2004 roku. Mogę tylko mieć nadzieję, że po próbie otrucia i po tym, jak znalazł się za kratkami, Aleksiej zmienił swoje poglądy.
Nawet po rozpoczęciu wojny wielu z tych, którzy wypowiadają się przeciwko wojnie z Ukrainą w Rosji – w tym Rosjanie poza Rosją – nie zdają sobie sprawy, że w gruncie rzeczy reprezentują świadomość imperialną. Trzeba sobie uświadomić, że jeśli rosyjskojęzyczny Rosjanin zachował świadomość imperialną, to nie zrozumie, czym jest demokracja, czym jest wolność i czym są niezależne media.
Kiedy wybuchła wojna, to w Sztokholmie, gdzie obecnie ubiegam się o azyl polityczny, zwolennicy Nawalnego postanowili wesprzeć Ukrainę i przemaszerować przed ambasadą rosyjską. Była dyskusja, czy pójść tam z flagą rosyjską. To dowód na to, że nawet jeśli ktoś jest przeciwnikiem Putina, to i tak nie do końca zdaje sobie sprawę, że nie chodzi tu tylko o Putina. W Rosji wszyscy ludzie albo śpią i widzą tylko to, co mają przed nosem i wierzą w propagandę Putina, albo są przeciwni Putinowi – ale mimo to wciąż pozostają w ramach imperialnych, choć, jak już mówiłem – nie zdają sobie sprawy z własnego imperializmu. Gdy pojawia się pytanie, czy ufać Rosjanom, czy nie – to mówię: ufajcie tylko tym, którzy już nie wiążą się z Rosją, którzy chcą się uczyć innych języków, którzy rozumieją, że Rosja musi się rozpaść na części, że musi przestać istnieć jako imperium.
Urodziłem się i wychowałem w obwodzie archangielskim i uważam, że mogłaby istnieć Republika Pomorska bez żadnej Moskwy, zintegrowana kulturowo i gospodarczo ze Skandynawią. Kaukaz mógłby również istnieć oddzielnie itd.
Ci, którzy wciąż mówią: „Rosja będzie szczęśliwa”, „Rosja będzie wolna” – niczego nie zrozumieli – Rosja nie powinna już istnieć. Rosja to imperium, a nikt – niezależnie czy to Rosjanin, Buriat, Dagestańczyk, Czeczen, Ukrainiec – który uważa się za Rosjanina, nie jest godny zaufania. Czy takim ludziom jak ja należy ufać? A nas z rosyjskimi paszportami, które są jak klątwa, może być kilkadziesiąt tysięcy… Nie wiem – sami musicie zdecydować. I tak zrozumiem, jeśli uznacie, że nie jesteśmy warci waszej pomocy i współczucia, bo Rosjanie nikomu nie współczują i nawet teraz myślą przede wszystkim o tym, jak ułożyć sobie życie. I nawet jeśli mówią, że są przeciwni wojnie na Ukrainie, to nie wyobrażają sobie, że mogą bombardować Moskwę.
W Rosji panuje obecnie faszyzm, większość ludzi nie ma poczucia empatii. Absolutnie nie ufajcie Rosjanom, którzy przybywają do waszych krajów z pieniędzmi, ponieważ oni opuszczają Rosję nie dlatego, że są prześladowani lub nie ma tam demokracji, ale dlatego, że właśnie zdali sobie sprawę, że rosyjski okręt zatonął. Wniosek jest taki, że tylko wtedy, gdy dana osoba jest przeciwna reżimowi, tylko wtedy, gdy ma prawdziwe współczucie i szacunek dla innych ludzi, ma prawo do przyjmowania współczucia z waszej strony. Jest to kwestia indywidualnego podejścia. Uważam, że Rosja i naród rosyjski muszą przejść ten sam proces, którzy przeszli Niemcy w swoim czasie – czyli przez całkowitą denazyfikację. Ja i ludzie mi podobni są postrzegani w Rosji jako zdrajcy i ekstremiści, nawet wśród rosyjskich liberałów. Moja matka nie chce mieć ze mną kontaktów i mnie wyklęła.
Cały czas uważam, że Rosja musi zginąć. Na gruzach tego imperium może powstać coś nowego i dobrego – być może jeśli Nawalny nie zostanie zamordowany, to stanie na czele tego procesu. W tym okresie przejściowym Rosja będzie spłacać reparacje, oddawać terytoria i dawać szansę tym narodom, które chcą się od niej odłączyć. Potem jeszcze bardzo długo Rosja będzie przywracać normalne stosunki ze wszystkimi sąsiadami.
Teraz pracuję „na zmywaku” w hotelu w północnej Szwecji. Jechałem pociągiem z dwiema dziewczynami, które uciekły z Charkowa przed rosyjskimi bombardowaniami – słyszałem, jak o tym wszystkim opowiadały. One są mi bliższe niż którykolwiek z Rosjan, a kiedy ich słuchałem, byłem gotów sam iść i zabijać rosyjskich żołnierzy. Chociaż mogłem okazać się takim idiotą w 1994 r., gdy w Czeczenii toczyła się wojna i cudem na nią nie trafiłem. Rosja to przekleństwo, które dopadło wiele narodów, a my wciąż nie możemy się go pozbyć, nawet po upadku ZSRR.
Nie pójdę walczyć w tej wojnie po stronie ukraińskiej tylko dlatego, że w mojej opinii nie będę tam zbytnio przydatny. Więc jeśli chcecie komuś pomóc – pomóżcie Ukraińcom, oni na to zasługują. A Rosjanie muszą iść sami aż do końca drogi, którą sami stworzyli. I jeśli doznają objawienia, zrozumieją, dlaczego nie są kochani. Choć zazwyczaj, znając mój punkt widzenia, bardzo dobrze rozumieją mnie Ukraińcy, Polacy, Litwini, Czeczeni i Gruzini, którzy rzeczywiście mają powody, by nie lubić Rosjan.